
Podczas prac remontowych najważniejsze jest doświadczenie i wynikające zeń umiejętności. Nie mniej istotne są także narzędzia, im lepsze tym bardziej kompensują brak tzw. „skila”, a robota staje się przyjemnością. Tylko jak wybrać dobry osprzęt i się nie naciąć?
W jednym z początkowych wpisów poruszyłem już temat narzędzi jakie zakupiłem i co mnie do tego skłoniło. Dzisiaj, kiedy pierwsza faza remontu dobiegła końca, pokuszę się o krótkie podsumowanie każdego z nich. Będzie to bardzo subiektywna recenzja opisująca frajdę z korzystania oraz ewentualne problemy; zakończona morałem kwitującym te cechy danego sprzętu na które powinniśmy zwrócić uwagę przy zakupie.

Szlifierka kątowa Skil 9016 600 W; sieciowa. Cena 129 zł
„Kątówka” zwana również diaxem to podstawowe elektronarzędzie remontowe. Bez tego nie ma sensu zaczynać czegokolwiek. U mnie przydała się w tylu momentach, że ciężko wszystkie zliczyć. Usuwanie starych rur, podcinanie płytek, rowkowanie ścian pod instalację elektryczną, rozpoławianie cegieł klinkierowych i tak dalej. Co ciekawe jest to również narzędzie z którego najmniej lubiłem korzystać i robiłem to tylko kiedy nie miałem innego wyjścia. Kątówki są po prostu niebezpieczne, a tarcza pracująca z prędkością 12000 obrotów na minutę nie ma prawa budzić zaufania. Tym bardziej, że parę razy zdarzyło się jej pęknąć w trakcie i tylko zastosowana osłona nie pozwoliła im polecieć w moim kierunku.
Morał: Przy zakupie szlifierki najważniejsze jest bezpieczeństwo użytkowania. Dlatego żałuję, że nie pokusiłem się o urządzenie z tzw. „wolnym startem”, który stopniowo rozpędza tarczę i zapobiega przypadkowym uruchomieniom.

Szlifierka oscylacyjna Skil 7348 160 W; sieciowa. Cena 99 zł
Druga szlifierka, jednak o bardzo odmiennym zastosowaniu i znacznie bezpieczniejsza. Kupując brałem pod uwagę przede wszystkim cenę, gdyż oscylacyjna w porównaniu z obrotową i paskową jest zazwyczaj tańsza. I muszę przyznać, że za każdym razem kiedy z niej korzystałem zastanawiałem się czy dokonałem właściwego wyboru. Nie zrozumcie mnie źle, pomogła mi w wielu różnych pracach, a w szczególności w skrobaniu ścian ze starej farby, ale i tak było to bardzo męczące zajęcie. Drugi minus jest taki, że szybko zapchał się przełącznik i trudno było włączać/wyłączać szlifierkę.
Morał: Oscylacyjna jest najbardziej wszechstronna, ale jeśli masz przed sobą dużo szlifowania to rozejrzałbym się na twoim miejscu za obrotową, albo nawet paskową. Robota powinna pójść znacznie szybciej.

Młot udarowy Skil 1035 720 W/3,4 J; sieciowy. Cena 269 zł
I kolejne niezbędne narzędzie.. w sumie jak każde inne w tym zestawieniu, dlatego nie będę już tego powtarzał. Młot spisywał się głównie w roli wiertarki z udarem, bez niego nigdy by mi się nie udało podwiesić sufitów. Czasem przydawał się przy skuwaniu, ale trzy przecinek cztery dżula to raczej za mało aby praca szła płynnie i przy grubszym betonie musiałem się mocno spocić. Pod koniec remontu młot służył już głównie jako mieszadło do gipsu i gładzi przy czym również spisywał się znakomicie. Wciąż jestem pod wrażeniem, że ani razu nie odmówił posłuszeństwa, a wcale się z nim nie cackałem.
Morał: Mogę śmiało polecić ten młot, naprawdę trudno będzie wam znaleźć coś równie pewnego w tej cenie. Jeśli jednak szukacie czegoś do skuwania posadzki, to wybrałbym model z większym pier..ciem, czytaj: „wincyjj dżulufff!!!”

Wyrzynarka/piła szablasta Skil 4600 400 W; sieciowa. Cena 149 zł.
Wyrzynarka przydawała mi się przy cięciu pustaków (szło znakomicie!), desek, płyt osb, blatów i paneli (wolałem piłę tarczową, była bardziej precyzyjna). Używałem ją też czasem do metalu, zawsze wtedy kiedy mogłem uniknąć korzystania z diaxa. I to ogólnie dobry sprzęt, ale ma swoje wady. Przede wszystkim uchwyt na brzeszczot blokowany jest zwykłą śrubką, która lubi się odkręcać w czasie pracy i trzeba ją co chwila poprawiać. Po drugie jest raczej mało precyzyjna, szczególnie przy cięciu „do siebie”, łatwo zejść z toru.
Morał: Kupując wyrzynarkę warto zainsteresować się modelem rozkładanym w piłę szablastą tak jak opisywany model. Po remoncie przyda się również do pracy w ogrodzie. Warto poszukać też czegoś z laserem.

Wiertarko-wkrętarka Skil 2430 16 V; akumulatorowa. Cena 209 zł
Bezprzewodowa wiertarka to bezapelacyjnie narzędzie przy którym spędziłem najwięcej czasu, takie co to zawsze warto mieć pod ręką. Dlatego warto zadbać aby oferowała wszystko co powinna. A ta od Skila niestety taka nie jest. Co prawda wciąż działa, dobrze leży w dłoni i nawet fajnie się nią pracuje, ale drugi raz bym jej nie kupił. Nie dość, że akumulator ładuje się wieki, nie dość, że uchwyt do wiertła łatwo się zapycha i blokuje, to jeszcze nie ma nawet drugiego, szybszego biegu, dlatego jako szlifierka/ściernica w ogóle się nie sprawdzi.
Morał: Jeśli na czymś oszczędzać to na wszystkim, oprócz wkrętarki. Bierzcie taką dobrej firmy, z szybkim ładowaniem i dwoma biegami, a jak da radę to z magnesem na śrubki i bezszczotkową co przedłuży żywotność i czas pracy.

Multitool NAC MT-LI-20V 20 V; akumulatorowy. Cena 307 zł
Co do zakupu multitoola to miałem najwięcej wątpliwości. Czy faktycznie się przyda, czy to tylko fajny gadżet. Cóż, uzbrojony w doświadczenie decyzji nie żałuję, ten „gadżet” pomógł mi w tylu momentach, że jego koszt zwrócił się z nawiązką. A to, że działa na baterię (ładującą się bardzo szybko!) sprawiło, że stał się takim moim szwajcarskim scyzorykiem, pomocnym w różnych dziwnych sytuacjach. Mogę polecić z czystym sercem, tym bardziej, że NAC ma całą serię sprzętu pasującego pod ten sam akumulator. Od maksymalnej oceny odejmuję pół punktu za uszkodzoną diodę podświetlającą (spokojnie, jest jeszcze druga).
Morał: Nic lepszego od tego modelu nie przychodzi mi do głowy, a nawet jeśli to koniecznie bierzcie taki na baterię. Warto natomiast kupić droższe brzeszczoty, bo te najtańsze potrafią się łamać/tępić od samego patrzenia.

Mieszadło Powermat PM-MI-2600 2600 W; sieciowe. Cena 149zł
Czy będziecie potrzebowali mieszadła jeśli już macie młot udarowy? To zależy od tego ile na niego wydaliście. Jeśli był w miarę tani i nie będzie wam szkoda gdy się spali przy memłaniu cementu to fakt, nie ma takiej potrzeby. Ja jednak byłem innego zdania i nie żałuję. Powermat mieszał bez zająknięcia całe wiadra zaprawy, a wygodniejszy niż w przypadku młota chwyt sprawiał, że praca była nawet zabawna. No przynajmniej na początku, bo później, w przypadku gipsu nie było już potrzeby sięgać po taką kobyłę. Jest to w zasadzie sprzęt jednofunkcyjny, ale w swojej dziedzinie bezkonkurencyjny. Jak za taką cenę to mocno polecam, ale osobiście nie dałbym zań ani złotówki więcej.
Morał: Wpierw dobrze zastanówcie się czy mieszadło będzie u was miało jakiekolwiek zastosowanie, a jeśli tak to mogę polecić wam właśnie tego Powermata.

Pilarka tarczowa NAC CS-165-LI-20V, akumalatorowa. Cena 260 zł (bez akumulatora i ładowarki).
Brak pilarki zaczął doskwierać mi gdzieś w połowie remontu, gdzie co raz częściej musiałem kroić deski przy użyciu wyrzynarki, co nie było ani łatwe, ani precyzyjne. A skoro miałem już multitool od NAC’a to wybór mógł być tylko jeden. Niby zastanawiałem się czy nie wziąć modelu na kabel, ale jednak padło na wersję przenośną. I mam mieszane uczucia. Z jednej strony sprzęt ma wszystko co powinien: precyzję, jakość wykonania, prostą prowadnicę i laser. A do tego przyjemnie mi się z niego korzysta i mimo, że tarcza obraca się 4200 razy na minutę to mam do tego pełne zaufanie. Jednak w wielu sytuacjach zwyczajnie brakuje mu mocy. Jeśli chodzi o płyty OSB to więcej jak 18 mm grubości nie utniesz, a i takie to tylko ze trzy metry zanim aku 2000 mAh nie padnie. Za to przy panelach i boazerii pilarka spisywała się wręcz koncertowo.
Morał: Do czego ci ten sprzęt potrzebny? Zastanów się dobrze, bo możesz srogo pożałować. Jeśli wybór padnie na wersję bezprzewodową o mniejszej mocy to warto kupić od razu z multitoolem i wkrętarką od tego samego producenta jeśli do wszystkiego podejdzie to samo aku.